Artykuł ukazał się w grudniowym wydaniu „Kroniki Beskidzkiej”.
Zdjęcie z „Die Muskete” nr 439, 20.02.1914, s. 4.
„Męskie wieczorki” naszych pradziadków
Czas narodzin kina w Bielsku i Białej przypadł na początek XX w., okres który dzisiaj chętnie poddaje się idealizacji, ubiera w klisze salonowej rozrywki, elegancko ubranych dam chodzących do teatru, panów w melonikach i dystyngowanego towarzystwa. Na przestrzeni dziesięcioleci zmieniały się style ubioru, obyczaje, architektura, jednak ludzkie słabości i upodobania pozostają niezmienne. Trudno w to uwierzyć, ale nasi pradziadkowie oglądali filmy erotyczne emitowane w kinach!
Kinematografia miała trudne początki. Kino uważano za rozrywkę gorszą, jarmarczną, niegodną elit, przeznaczoną dla klasy robotniczej. Wśród przedstawicieli inteligencji chodzenie do kina uchodziło za powód do wstydu. Już Karol Irzykowski, znany krytyk literacki i filmowy pisał: „Współczesny Europejczyk używa kina, lecz się go wstydzi”. W ubiegłych dziesięcioleciach podobna sytuacja miała miejsce z różnymi gatunkami literatury popularnej np. kryminałami, namiętnie czytanymi przez kadry akademickie, jednak w murach uczelni wyższych podobną literaturę uznawano za bezwartościową, a na jej komentowanie spuszczano zasłonę milczenia. W przypadku kinematografii działał negatywny wizerunek dodatkowo utwierdzany w świadomości społecznej przez nieprzychylne opinie pedagogów głoszące, jakoby oglądanie filmów było nieprzyzwoite, moralnie deprawujące, głównie młodzież, rozbudzało popęd seksualny i skłaniało do złego, zwłaszcza poprzez naśladowanie nagannych postaw bohaterów. Istniała nawet teoria, że oglądanie obrazów filmowych jest szkodliwe dla oczu.
Upływ czasu sprawił, że negatywne podejście do kina utrwalające model społeczeństwa klasowego, które dzieliło kulturę na niską i wysoką, nie mogło przetrwać. Film stał się odrębną sztuką trafiającą w gusta zarówno kucharek, jak i arystokratycznego odbiorcy. O niełatwych losach powstawania kina w Bielsku-Białej pisze historyk i dziennikarz, Jacek Kachel, w swojej najnowszej publikacji „Bialski Ilusion”. Oprócz trudnej oraz skomplikowanej sytuacji w jakiej znalazł się Zenker, założyciel kina w Bielsku, który ze względów finansowo-administracyjnych musiał przenieść działalność do Białej, Jacek Kachel dotarł do innych interesujących faktów:
– Magistrat Bielska zakazał Zenkerowi działalności ze względu na uchybienia formalno-prawne związane z przepisami przeciwpożarowymi i policyjnymi. Dlatego przeniósł kino do Białej – mówi historyk. – W odwołaniu Zenker zeznał, że nigdy w Bielsku nie roszczono sobie etycznych pretensji względem jego przedsięwzięcia, a wszystkie filmy z tzw. męskich wieczorków były wcześniej pokazywane policji i gminnej komisji. Sprawa tychże męskich wieczorków mocno mnie zaintrygowała i postanowiłem sprawdzić, co takiego panowie na tych wieczorkach oglądali – dodaje.
Jak się okazuje, panowie miło spędzali czas, oglądając filmy erotyczne austriackiej produkcji – firmy SATURN. Na taki seans wstęp mieli tylko dorośli, a filmy wyświetlano w „Kaiserhofie”, dzisiejszym hotelu „Prezydent”. Trzeba zaznaczyć, że w porównaniu z ówczesnymi pikantnymi produkcjami francuskimi, austriackie filmy próbowały bardziej docenić piękno kobiecego ciała i podziałać na wyobraźnię widzów. Większa „łagodność” eksponowania nagości w filmach studia SATURN przyczyniła się poniekąd do jego upadku. Austriackie filmy były bardzo popularne, ponieważ magistraty nie zakazywały ich emitowania właśnie ze względu na fakt, że nie miały wiele wspólnego z pornografią. W 1910 r. policja zaczęła jednak utrudniać działalność studia, odpowiadając na głosy protestów z zagranicy wobec zalewających Europę „filmów pornograficznych”. Można przypuszczać, że zarzuty kierowane w stronę studia SATURN inspirowane były przez francuską konkurencję, która w końcu dopięła swego, zdobywając rynek europejski.
Założycielem studia SATURN był Johann Schwarzer, który urodził się w 1880 r. w Javorniku, a w wieku 26 lat przeniósł się do Wiednia. W stolicy otworzył studio fotograficzne.
– Zasłynął jako mistrz w wykonywaniu fotografii dzieci i portretów rodzinnych – opowiada Jacek Kachel. – Na tym rynku konkurencja była jednak zbyt duża, z tego powodu zainteresował się również fotografią erotyczną. W tym czasie w stolicy nad Dunajem prawdziwą furorę robiły francuskie filmy erotyczne, które wyświetlano na nocnych pokazach dla mężczyzn. Schwarzer postanowił spróbować sił w tej dziedzinie i jesienią 1906 r. dokonał pierwszych nagrań. Jego filmami zainteresowali się nie tylko objazdowi „pokazywacze” ruchomych obrazków, ale również poważni właściciele kin. Studio filmowe SATURN miało swój styl i logo, które od 15 września 1907 r. umieszczano na w każdym filmie – szybko stało się rozpoznawalne na rynku europejskim. Działalność Schwarzera nie trwała długo. Ostatecznie w 1911 roku sąd zakazał publikacji katalogów i filmów studia SATURN.
Fabuły filmów studia SATURN były bardzo proste. Oto jeden z przykładów – Młoda kobieta wzywa lekarza, udając chorą. Lekarz jednak nie stwierdza u pacjentki żadnej choroby. Chce odejść, ale kobieta nadal go kusi, odsłania poszczególne części garderoby i wskazuje punkty na ciele, które uleczyć może jedynie dotyk pana doktora. W kolejnym z krótkich filmów austriackich, które nabyć można było za cenę mieszczącą się w granicach 45-198 koron, artystę zapadającego w drzemkę odwiedzają we śnie trzy kobiety – ożywione, marmurowe pomniki upiększające wcześniej jego atelier. Pretekstem fabularnym do pokazywania kobiecych wdzięków był zazwyczaj motyw podglądania, haremowych kąpieli, egzotyki, nieśmiałości czy też sennego marzenia. Wiele z filmów nie zachowało się do dzisiejszego dnia z jednego powodu – niskiej trwałości materiału, z jakiego wykonywano klisze. Projektory pozostawiały wiele do życzenia; szybko się nagrzewały podczas pracy, uszkadzając taśmy filmowe, które po ok. pięćdziesięciu emisjach mocno się zużywały, a po roku użytkowania po prostu się rozsypywały. SATURN wyprodukował 52 filmy, z czego zachowało się 26. Materiały udało się zdigitalizować i przechowywane są w Austriackiej Bibliotece Narodowej.
„Męskie wieczorki” u progu XX wieku nie były bialskim ewenementem. Już w 1906 r. w Krakowie pierwszym przedsiębiorcą kinowym był Józef Kleinberger, który chciał rozpocząć działalność od pokazu filmów pornograficznych w luksusowym hotelu „Royal” pod Wawelem. Próbę jednak udaremniła policja. Podobnych przykładów rozprężenia obyczajów nie trzeba daleko szukać. Wystarczy sięgnąć po powieści Marka Krajewskiego, który korzystając z materiałów źródłowych w postaci przedwojennych, niemieckich gazet, z pietyzmem odmalowuje dawny Wrocław. Autor przedstawia czytelnikowi „miasto grzechu”, usłane z domów uciech cielesnych, kasyn, gdzie główną nagrodą jest spędzenie nocy z piękną kobietą oraz łaźni publicznych, pełniących nie tylko swoje pierwotne funkcje.
Jacek Kachel również bardzo dokładnie zbadał treść przedwojennej prasy, natrafiając na ciekawą anegdotę:
– Niejaki pan L. pod nieobecność żony, która wybrała się do Ciechocinka, zaprosił do siebie kolegów. Aby jednak panom nie było nudno, na kolacji znalazły się również dwie „damy”. Po obficie zakrapianej trunkami kolacji, gospodarz zaproponował utrwalenie wieczoru na filmie kinematograficznym – opowiada. – Dwa dni później goście zebrali się znowu na projekcji filmu, którego sami byli aktorami. Towarzystwo świetnie się bawiło, wspominając niektóre szczegóły „festiwalu”. Życie bywa przewrotne. Oto pan L. musiał wyjechać w interesach, a w tym czasie jego żona zaprosiła gości na widowisko kinematograficzne. Fatalnego finału tej historii nie trudno się domyślić. Gospodyni natrafiła na film uwieczniony podczas męskiego wieczorku, a z osłupienia nie mogła wykrztusić z siebie żadnego słowa. Damy po skończonym seansie rozeszły się do domów w grobowym milczeniu – podsumowuje Jacek Kachel. – Mimo protestów dzieci, które domagały się powtórzenia widowiska jeszcze raz – dodaje.
Dzięki materiałom wydobytym przez Jacka Kachela, możemy czytać o interesującym momencie powstawania kina na terenie dzisiejszego Bielska-Białej. Okruchy historii odsłaniają prawdę o niezmienności ludzkich pragnień i pokazują, że mężczyźni od zawsze byli wrażliwi na piękno kobiecego ciała. Pozostaje pytanie, czy nasze prababcie wiedziały, jak ich mężowie spędzali wolny czas?
Jacek Piekiełko